Pierwsza polska edycja Night Of The Proms w Ĺodzi
- 23 March, 2014
- MichaĹ Balcer
22 marca 2014 roku na staĹe zapisze siÄ w koncertowej historii Polski. Tego dnia w ĹĂłdzkiej Atlas Arenie odbyĹo siÄ pierwsze nad WisĹÄ przedsiÄwziÄcie z cyklu âNight Of The Promsâ. FormuĹa ta od blisko 30 lat ĹwiÄci triumfy na Zachodzie i myĹlÄ, Ĺźe bÄdzie podobnie w naszym kraju.
ZaĹoĹźeniem projektu jest poĹÄ czeniu muzyki klasycznej z piosenkami okoĹo popowymi. Aby go zrealizowaÄ organizatorzy zaprosili do Ĺodzi prawdziwÄ ĹmietankÄ artystycznÄ kilku ostatnich dekad: OMD, Amy Macdonald, Johna Milesâa, Coolio, wĹoski kwartet wokalny Le Divas oraz orkiestrÄ Il Novecento. Nie zabrakĹo rĂłwnieĹź polskich akcentĂłw: na scenie pojawili siÄ: Natalia Kukulska, Mateusz ZiĂłĹko i chĂłr Politechniki ĹĂłdzkiej. A to nie wszystko, o czym później.Â
Koncert podzielono na dwa akty z 25 minutowÄ
przerwÄ
. Jeszcze zanim rozpoczÄ
Ĺ siÄ wystÄp, jeden z chĂłrzystĂłw 'zabawiĹ' siÄ w Freddiego Mercuryâego i niczym legendarny frontman Queen zachÄcaĹ publikÄ do maĹej wokalnej rozgrzewki. Jako pierwszy tego wieczoru usĹyszeliĹmy fragment poematu symfonicznego Richarda Straussa âAlso Sprach Zarathustraâ. Zaraz po tym na estradzie pojawiĹ siÄ Tomasz Kammel w roli konferansjera. StreĹciĹ pokrĂłtce historiÄ âNight Of The Promsâ i zapowiedziaĹ piÄ
ty âTaniec WÄgierskiâ Johannesa Brahmsa. Jak tylko skoĹczyĹ siÄ ten utwĂłr, ujrzeliĹmy eleganckÄ
jak zawsze NataliÄ KukulskÄ
, ktĂłra zaĹpiewaĹa:âWiernoĹÄ Jest Nudnaâ (z wplecionym pod koniec refrenem ze âSkyfallâ Adele),âDecymyâ i âTyle SĹoĹca W CaĹym MieĹcieâ. Piosenkarka zaprezentowaĹa siÄ doskonale, zasĹuĹźenie zbierajÄ
c burzÄ oklaskĂłw. UdajÄ
c siÄ do garderoby, otrzymaĹa jeszcze rĂłĹźÄ od Kammela, a Atlas ArenÄ na kilkadziesiÄ
t minut wypeĹniĹa muzyka klasyczna: pierwsza czÄĹÄ V Symfonii Ludwika van Beethovena wykonana przez Il Novenceto, Medley piÄknych sopranistek z Le Divas (miÄdzy innymi verdiowskieâLibiamoâ), hoĹd dyrygenta Roberta Groslota dla Fryderka Chopina â Nokturn Nr 2 Op. 9 (to wĹaĹnie jest ten wspomniany wczeĹniej kolejny polski akcent), 'walc wszystkich walcĂłw' â âNad PiÄknym Modrym Dunajemâ Johanna Straussa (do ktĂłrego taĹczyĹo pod scenÄ
kilka par) czy teĹź urywka opery Verdiego âNabuccoâ. Mnie osobiĹcie najbardziej do gustu przypadĹ âThe Typewriterâ Leroya Andersona, do zagrania ktĂłrego, prowadzÄ
cy zaprosiĹ dwie kobiety z widowni. IlekroÄ to widzÄ na Ĺźywo czy teĹź w telewizji, zawsze robi na mnie wraĹźenie. Dodatkowo w Ĺodzi na tytuĹowej maszynie pisaĹ perkusista Patrick de Smet, ktĂłry poza oczywistymi zdolnoĹciami muzycznymi, posiada zmysĹ i talent stricte komediowy. I tak jeĹli ktĂłraĹ z paĹ siÄ pomyliĹa, groziĹ im palcem, lub wskazywaĹ dyrygentowi winowajczyniÄ, wzbudzajÄ
c tym aplauz publicznoĹci.
Powiewem 'nowych' brzmieĹ w koĹcĂłwce tej czÄĹci byli: John Miles oraz duet z OMD: Andy McCluskey oraz Paul Humphreys. Ten pierwszy przygotowaĹ na ĹĂłdzki show swĂłj sztandarowy numer â âMusicâ, czyli nieoficjalny hymn âNight Of The Promsâ. Grupa z Liverpoolu z kolei zagraĹa krĂłtki, zĹoĹźony jedynie z trzech kawaĹkĂłw set. Taka jest niestety konwencja tego projektu. Po zejĹciu ze sceny jeszcze dĹugo byli oklaskiwani przez fanĂłw, ktĂłrzy mieli nadziejÄ, Ĺźe wycignÄ
ich na bis. PĂłki nie przyjadÄ
do nas na regularny koncert, musimy siÄ zadowoliÄ tym co pokazali w mieĹcie wĹĂłkniarzy. Genialne âMaid Of Orleansâ przy akompaniamencie 60 âosobowej orkiestry wypadĹo fantastycznie. Podobnie jak âSailing On The Seven Seasâi ich najwiÄkszy hit âEnola Gayâ. Nigdy nie pomyĹlaĹbym, Ĺźe te piosenki da siÄ tak zaaranĹźowaÄ. UwaĹźam, Ĺźe nastÄpnym krokiem w karierze zespoĹu powinien byÄ wĹaĹnie album symfoniczny. W koĹcu nazwa kapeli zobowiÄ
zuje. WspomnÄ tylko jeszcze, Ĺźe Andy McCluskey czuĹ siÄ w hali przy Alei Bandurskiego jak ryba w wodzie: rozdawaĹ autografy, zszedĹ na pĹytÄ obiektu do fanĂłw, a nawet sympatycznie popukaĹ zaskoczonego ochroniarza po gĹowie i przybiĹ z nim 'piÄ
tkÄ'. Nie spodziewaĹem siÄ po wokaliĹcie takich showmeĹskich wyczynĂłw, a moje wyobraĹźenie o tej formacji zmieniĹo siÄ. Mam nadziejÄ, Ĺźe szybko wrĂłcÄ
do Polski, nie tak jak teraz po 29 latach...
Druga odsĹona rozpoczÄĹa siÄ od fragmentu uwertury ze âSroki ZĹodziejkiâ Gioacchino Rossiniego. Gdy tylko Il Novecento skoĹczyli graÄ ten utwĂłr na scenie zameldowaĹ siÄ nieco juĹź zapomniany amerykaĹski raper Coolio, ktĂłry przedstawiĹ swoje dwa, jakĹźe skrajne przeboje: radosne i beztroskie âC U When You Get Thereâ oraz mroczne âGangsta's Paradiseâ (wzbogacone o Ĺwietne partie saksofonu) . W refrenie tego ostatniego wspomĂłgĹ go John Miles. Coolio niczym Andy McCluskey rĂłwnieĹź nie stroniĹ od bezpoĹredniego kontaktu z fanami, chodzÄ
c pomiÄdzy nimi z mikrofonem i podpisujÄ
c siÄ na biletach i pĹytach. Emocje po jego wystÄpie ostudziĹy Le Divas, przenoszÄ
c nas do sĹonecznej Italii â panie zaĹpiewaĹy âCon Te Partiroâ i âVolareâ. Jeszcze fragment âLekkiej Kawaleriiâ Franza Von Suppego i publicznoĹciÄ
znĂłw zawĹadnÄ
Ĺ Miles: pierw sam w piosence âFeeling Goodâ, oraz później w duecie z naszym Mateuszem ZiĂłĹkiem â razem przypomnieli hit âWhen A Man Loves A Womanâ. KoĹcĂłwka pierwszego polskiego âNight Of The Promsâ to zĹoĹźony z czterech numerĂłw set muzycznej dumy Szkocji â Amy Mcdonald. ZaczÄĹa od âMr Rock & Rollâ, po czym przeszĹa do swojego najwiÄkszego przeboju âThis Is The Lifeâ. To jest doprawdy zdumiewajÄ
ce, Ĺźe w tej drobnej dziewczynie, ktĂłrÄ
ledwo co byĹo widaÄ zza gitary jest tyle energii. Jej krĂłtki show to bez wÄ
tpienia jeden z najlepszych kwadransĂłw w blisko piÄcioletniej juĹź historii Atlas Areny. ImponujÄ
co wypadĹy zwĹaszcza dwie ballady: âDancing On The Darkâ (cover kawaĹka Bruce Springsteena) i âWhat Happiness Means To Meâ. Nigdy wczeĹniej nie widziaĹem na Ĺźywo tak przejmujÄ
cych i wzruszajÄ
cych utworĂłw. Sama Amy miaĹa Ĺzy w oczach, gdy je wykonywaĹa. BojÄ siÄ pomyĹleÄ co by byĹo, gdyby jeszcze zaĹpiewaĹa âDonât Tell Me That It's Overâ â prawdopodobnie ĹĂłdzki obiekt mĂłgĹby zaczÄ
Ä siÄ trzÄ
ĹÄ... BiorÄ
c pod uwagÄ, Ĺźe jest SzkotkÄ
, nie moĹźe szczegĂłlnie dziwiÄ emocjonalnoĹÄ jej twĂłrczoĹci. Wszak tamtejsi artyĹci charakteryzujÄ
siÄ duĹźÄ
wraĹźliwoĹciÄ
. Apetyt roĹnie w miarÄ jedzenia â tak jak w przypadku OMD, czekam na jej osobny koncert w Polsce. Na finaĹ wszyscy uczestnicy âNight Of The Promsâ pojawili siÄ razem na scenie i wysĹuchaliĹmy âHey Judeâ The Beatles.Â
Nie jestem znawcÄ
i fanem klasyki â osobiĹcie kupujÄ konwencjÄ âNight Of The Promsâ w caĹoĹci. To naprawdÄ kapitalny pomysĹ, aby tym, ktĂłrzy na co dzieĹ sĹuchajÄ
popu czy rocka, zaserwowaÄ odrobinÄ kultury wyĹźszej. Nawet jeĹźeli sÄ
to najbardziej 'oklepane' utwory tego gatunku â od czegoĹ trzeba zaczÄ
Ä. W Ĺodzi misyjnoĹÄ tego przedsiÄwziÄcia zostaĹa zachowana.Â